fbpx

Kazbek wyprawa – relacja + informacje praktyczne

Kazbek wyprawa – relacja + informacje praktyczne

Lipiec, 2018r.

Dorciu, chodźmy na Kazbek – od jakiegoś czasu słyszałam te słowa od naszej przyjaciółki Agatki, której Kazbek marzył się od dawna.
Już od kilku lat myśleliśmy o tej górze, trochę naczytaliśmy się relacji i nie byliśmy pewni, jak to zrobić, zorganizować. Stawialiśmy sobie wiele pytań: czy potrzebny przewodnik, czy jest tam aż tak niebezpiecznie, czy pójście na własną rękę jest rozsądne, jakie jest prawdopodobieństwo, że wpadniemy w szczelinę, jak będziemy się czuć na wysokości, pytań było mnóstwo. Dodatkowo góra jest wyjątkowo kapryśna pod względem pogody, trzeba swoje odczekać, trafić na okno pogodowe i nie poddawać się. I przyszedł ten dzień, gdy zdecydowaliśmy, że to jest ten czas, kiedy musimy spróbować wspiąć się na szczyt.

KAZBEK jest jednym z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją o wysokości 5047 m n.p.m., położony we wschodniej części centralnego Kaukazu. Jest drzemiącym wulkanem, którego ostatnia erupcja miała miejsce około 6 tyś. lat temu. Jest trzecim w kolejności najwyższym szczytem w Gruzji, a siódmym w całym Kaukazie.

Przygotowanie

Jest kilka ważnych aspektów, o których trzeba pomyśleć, zanim będziemy hasać po górze Kaukazu.

1. SPRZĘT

Trzeba mieć ze sobą cały sprzęt potrzebny do wędrówek wysokogórskich, czyli raki, czekan, uprząż, karabinki, linę, kask, kije trekkingowe (całą listę niezbędnych rzeczy znajdziesz na końcu artykułu).
Ale posiadanie sprzętu to raz, a dwa to umiejętność posługiwania się nim. Zanim wybierzesz się na Kazbek na własną rękę miej pewność, że potrafisz dobrze założyć raki, uprząż, odpowiednio związać się liną, potrafisz obsługiwać się czekanem i wiesz co robić w przypadku choroby wysokościowej. Jeżeli nie masz w tym zbyt wiele doświadczenia, pomyśl nad wynajęciem przewodnika, o którym piszemy w punkcie nr 2.

Kozice radzą:
– sprzęt można wypożyczyć w Kazbegi (Stepancminda), my wypożyczyliśmy u bardzo sympatycznych Gruzinów: Mountain Travel Agency MTA. Kosz za każdą poszczególną rzecz, to około 13zł/dzień.

2. WYPRAWA NA WŁASNĄ RĘKE VS. WYPRAWA Z PRZEWODNIKIEM

Naszym zdaniem jest to kwestia indywidualna. Przede wszystkim trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem, zastanowić się jakie macie doświadczenie w górach, czy umiecie obsługiwać sprzęt wysokogórski, czy umiecie odpowiednio obsługiwać czekan, zapiąć raki itd. Jeżeli tak, to można myśleć o wyprawie na własna rękę, choć kilka razy słyszeliśmy opinię, że na górę mimo posiadanego doświadczenia lepiej wynająć przewodnika.

Wyprawa z przewodnikiem. Jest to góra wysoka, z licznymi lodowymi szczelinami, gdzie panuje bardzo kapryśna pogoda, duże wiatry i gwałtowne burze. Z przewodnikiem macie pewność, że ktoś za Was odpowiada, opiekuje się i pomoże w sytuacji kryzysowej. Jest to pięciotysięcznik, można mieć chorobę wysokościową, przy braku odpowiedniej wiedzy łatwo się odwodnić, osłabić.

Wyprawa na własną rękę. Jeżeli masz odpowiednie doświadczenie, to uważam, że można iść na Kazbek bez przewodnika, jednak oczywiście nie w pojedynkę. Jednak pamiętać trzeba o tym, że góry nie można zdobywać za wszelką cenę. Jeżeli dzieje się coś złego (choroba wysokościowa lub załamanie pogody) lepiej odpuścić, góra nie ucieknie. Obowiązkowym punktem jest również odpowiednia aklimatyzacja, pilnowanie się z jedzeniem i przede wszystkim piciem. Nie wolno zbaczać ze szlaku ze względu na szczeliny, w dobrą pogodę udeptany szlak wyraźnie widać i jego trzeba się trzymać. Przechodząc przez lodowiec trzeba być uważnym w 200%, świadomie stawiać kroki, obserwować otoczenie, być związanym liną.

Uwaga! Wiele osób radzi, aby wynająć przewodnika, nawet pomimo posiadanego doświadczenia w górach wysokich.

3. KONDYCJA

Cóż tu dużo pisać, trzeba ją mieć. Jeżeli będziesz nieść ze sobą rzeczy potrzebne na całą wyprawę (sprzęt, jedzenie, ubrania), to nastaw się, że plecak będzie ważyć ok. 20 kg. I tu kondycja i wytrzymałość grają pierwsze skrzypce.

4. AKLIMATYZACJA

Jedna z najważniejszych rzeczy: odpowiednia aklimatyzacja. Górę należy zdobywać powoli, nie spieszyć się, a aklimatyzację traktować priorytetowo. Jeżeli nie będziecie się zbyt dobrze czuć już w stacji meteo, lepiej zostać tam jeszcze jeden dzień dłużej, poczekać i zobaczyć co podpowiada nam organizm, nic na siłę. Stopniowe zdobywanie szczytu pozwoli Wam uniknąć choroby wysokościowej.
Zaleca się, żeby w stacji Meteo zostać dwie noce, a w trakcie dnia podejść kilkaset metrów do góry na spacer w celu aklimatyzacji. Warto przejść się do małego, blaszanego kościółka znajdującego się nad obozem.

5. POGODA
Pogoda na Kazbeku jest wyjątkowo kapryśna. Silny wiatr, deszcz/grad na przemian ze słońcem plus gwałtowne i intensywne burze zwłaszcza w nocy – tak wygląda pogoda pod Kazbekiem w lipcu.
Planując wyprawę trzeba tą pogodę sprawdzać kilka razy dziennie i polować na okno pogodowe. I raz jeszcze: nic na siłę.

Kozice radzą:
– sprawdzaj pogodę na kilku portalach pogodowych, my korzystaliśmy z: Mountain Forecast i Meteoblue,
– w dzień ataku szczytowego, gdy obudzisz się o 1 czy 2 w nocy i zobaczysz gwieździste niebo, a prognozy podawały, że jest okno pogodowe, to można ruszać na szczyt.

Relacja z naszej wyprawy

Tak jak już wcześniej pisaliśmy, Kazbek chodził nam po głowach od dłuższego czasu. W tym roku byliśmy w trakcie długiej podróży, gdzie większość czasu spędziliśmy w górach, dlatego kondycyjnie na górę Kaukazu byliśmy przygotowani. Dodatkowo niecałe dwa tygodnie wcześniej zdobyliśmy inny pięciotysięcznik – górę Ararat w Turcji, dzięki czemu byliśmy dobrze zaaklimatyzowani. Pozostało tylko czekać na okno pogodowe i wypożyczyć sprzęt. Zdecydowaliśmy się spróbować zdobyć górę bez przewodnika. Byliśmy we czwórkę, każdy z wysokogórskim doświadczeniem.

Lipiec jest miesiącem ciepłym, przyjemnym, ale też burzowym. Jednak ku naszemu szczęściu pokazało się okno pogodowe i pod ten dzień przygotowaliśmy wyprawę. Wyprawę organizowaliśmy na własną rękę, dlatego nie ciążyła nad nami presja czasu i mieliśmy możliwość ewentualnego przeczekania złej pogody, a ta na Kazbeku jest kapryśna.

Cała wyprawa zajęła nam pięć dni. W pierwszy dzień doszliśmy do nowo wybudowanego przez Szwajcarów schroniska/hotelu AltiHut, obok którego znajdują się przygotowane miejsca pod namiot (chętni w hotelu mogą spać, nocleg „jedyne” 100 euro 😉 ). Jest tam dostęp do wody, którą można pić bez obaw. Do celu dotarliśmy późnym popołudniem, rozłożyliśmy namioty i resztę dnia spędziliśmy na gotowaniu i odpoczynku. Wysokość ponad 3000 metrów robiła już swoje, ale cieszyliśmy się na ten moment, bo był to już pierwszy dzień aklimatyzacyjny.

Kolejnego dnia naszym celem była stacja Meteo (Bathlemi Hut), która jest bazą wypadową na szczyt.
Droga do niej wiedzie przez pierwszy lodowiec, który swymi rozmiarami przypomina, że nie ma tu już żartów. Od teraz trzeba być coraz bardziej uważnym i czujnym. Po kilku godzinach (odcinek ten zajmuje z reguły od 3 do 5 godzin w zależności od kondycji i warunków) docieramy do Bathlemi Hut. I tu widać jak mocno Kazbek jest oblegany. I nie chodzi o ilość ludzi (bo w całe dużo nie było), ale o wielkie wysypisko śmieci na środku!! Niestety nie wszyscy (a zwłaszcza wycieczki zorganizowane) zabierają ze sobą śmieci na niziny. Patrzyliśmy na to z bólem serca i wielkim smutkiem.

Wysypisko śmieci przy stacji Meteo

Pierwsze kroki po lodowcu Gergeti i obóz przy stacji Meteo:

Przy stacji Meteo spędziliśmy dwie kolejne noce oczekując okna pogodowego. Noce nie należały do najprzyjemniejszych. Temperatury były znośne, ale to co działo się za cienką płachtą namiotu było czasami przerażające. Burza szalała nad nami każdej nocy, wiatr był tak silny, że musieliśmy niekiedy podtrzymywać ściany namiotu. Po tych kilku dniach spędzonych na górze wiatr psychicznie nas już wykańczał.

Na czwartą noc prognozy zapowiadały znakomite okno pogodowe. Przenieśliśmy się bliżej lodowca, gdzie znajduje się jeszcze jeden camp, żeby zaoszczędzić drogę (około godziny) w dzień ataku szczytowego. Miejsce to podobało nam się milion raz bardziej, niż przytłaczająca stacja Meteo, było tam raptem kilka namiotów. Rozbiliśmy nasze domki na przygotowanych wypłaszczeniach obłożonych kamieniami i poszliśmy na rekonesans i aklimatyzację na lodowiec. Aura była przepiękna, lodowiec zdumiewający, widoki srogie, ale powalające, „tak, to są te góry, które kochamy najbardziej” – pomyśleliśmy. Po powrocie i sytym obiadku położyliśmy się wcześnie spać, żeby kolejnego dnia ruszyć na szczyt.

Upragniony dzień 🙂 Budziki nastawiliśmy na 2 w nocy, ugotowaliśmy owsiankę, kawę, spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, sprzęt, czekolady i ruszyliśmy w górę. Piękną, gwieździstą noc rozświetlały tylko światełka czołówek innych ludzi zmierzających na górę. Po wejściu na lodowiec Gergeti związaliśmy się liną. Droga przez lodowiec była wyraźna, szczeliny duże i widoczne, !koniecznie trzeba się trzymać wydeptanej ścieżki! Po około 3 godzinach drogi doszliśmy na przełęcz, gdzie styka się granica gruzińsko-rosyjska, wtedy też zaczęło świtać słońce. Dawało ono jednak mało ciepła, ponieważ wiatr tego dnia duł okruuuuuutnie, przewiało nas jak nigdy. Tak mocnego wiatru doświadczyliśmy tylko na Jebel Toubkal w Maroko.

Po kolejnych 3 godzinach mozolnego stawiania kroków doszliśmy na szczyt! Zmęczeni, ale szczęśliwy popstrykaliśmy kilka pamiątkowych fotek i zaczęliśmy schodzić. Na szczycie ku naszemu zdumieniu siedziała sobie, jakby nigdy nic suczka 🙂 podobno wyszła z ekipą ukraińską i jest „maskotką” Kaukazu, psem turystą, który w swoim życiu pewnie był już dziesiątki razy na szczycie 🙂

Tak to zawsze wygląda, tyle się poświęca czasu, energii, czasem zdrowia, dla tych kilku minut na szczycie jakiejś góry. Było cudownie, wyprawa ta na zawsze pozostanie w naszych pamięciach.

Po zejściu do obozu pierwsze co zrobiliśmy, to zaparzyliśmy mocną kawę i zjedliśmy obfity obiad. Nie mogliśmy już słuchać szelestu namiotów spowodowanego wiatrem. Dlatego po 1,5 h odpoczynku spakowaliśmy wszystkie rzeczy i postanowiliśmy zejść na sam dół (przeważnie ekipy nocują ponownie w stacji Meteo albo przy AltiHut).
Dzień ten był baaaardzo długi, gdy zeszliśmy na parking koło kościółka było już ciemno, ale udało nam się złapać taxę do Stepantsmindy, gdzie równie szybko znaleźliśmy bardzo przyzwoity nocleg, gospodarze poczęstowali nas gruzińską czaczą i zadowoleni padliśmy na łóżka.

DODATKOWE INFORMACJE

Start: wzgórze Gergeti przy kościólku Cminda Sameba (Kościół Trójcy Świętej, 2150 m n.p.m.). Ze Stepantsmindy można podjechać tam taksówką wieloosobową za około 50 Lari.
Noclegi: Na trasie są dwa schroniska: AltiHut (3014 m n.p.m.) i stacja Meteo (3653 m n.pm.m.) zwana też Meteostacją lub Bethlemi Hut. Przy obu schroniskach są przygotowane pola namiotowe.
Koszt noclegu w stacji Meteo:
– 10 lari za namiot (bez względu na liczbę osób)
– 35 lari za łóżko/pryczę w schronisku.

Godzinę marszu od stacji Meteo, przed lodowcem, jest jeszcze jedno miejsce, gdzie można rozbić namioty.

!! Przy stacji Meteo nie zapomnijcie odwiedzić polskich ratowników, którzy realizują projekt BEZPIECZNY KAZBEK. Jest to projekt realizowany przez fundację MEDYK RESCUE TEAM. Polega na utrzymaniu sezonowego (lipiec – wrzesień) dyżuru ratowniczego oraz ambulatorium w bazie (na wysokości 3653m npm).


LISTA POTRZEBNYCH RZECZY:
– wszystkich ubrań wymieniać nie będziemy. Najlepiej ubrać się na cebulkę. To co najważniejsze, to ciepłe puchowe kurtki, gore-tex’y lub coś przeciwdeszczowego (nie zapomnijcie pokrowca na plecak),
– czapka, rękawiczki, kominiarka/bandana,
– palnik, gaz, menażka, kubek emaliowany, sztućce + zapalniczka/zapałki,
– czołówka + zapasowe baterie, powerbank,
– raki,
– uprząż,
– lina,
– karabinki,
– czekan,
– kask,
– kije trekkingowe
– namiot + karimata.

 

2 komentarze

  1. Namiot pisze:

    Jakj mieliście namiot na taką wyprawę?

    • Dorota pisze:

      Mieliśmy najzwyklejszy namiot z Decathlonu. Byliśmy w półrocznej podróży i cały czas używaliśmy tego namiotu. Nic nie przeciekało, jak się dobrze przybiło śledziami, to też elegancko trzymał 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *