fbpx

Mitikas – szlak na Olimp najwyższy szczyt Grecji – relacja

Mitikas – szlak na Olimp najwyższy szczyt Grecji – relacja

Grecja – kraj kojarzący się z setkami malowniczych wysp, pięknymi plażami, lazurowym morzem, niebiesko-białymi domkami, serem fetą i oliwkami. Jednak kontynentalna część Grecji to liczne pasma górskie, wysokie szczyty, przełęcze, bezkresy i dzika przyroda.

Wyjazd do Grecji zrodził się w naszych głowach znienacka. Przekalkulowaliśmy wszystkie za i przeciw i postanowiliśmy kupić bilet do Salonik i spróbować zdobyć górę bogów.

Kilka słów o górze Mitikas (masyw Olimp)

Mitikas (Mytikas) – tak nazywa się najwyższy szczyt Grecji. Nie Olimp, Olimp to nazwa masywu górskiego (aż oczy bolą, gdy w szkolnych podręcznikach jest napisane, że najwyższy szczyt Grecji nazywa się Olimp). Wznosi się na wysokość 2918 m n.p.m. i sąsiaduje z trzema innymi wysokimi szczytami: Skolio, Stefani i Skala.

Sezonem na zdobywanie Mitikas jest lato i wczesna jesień (od maja do końca października), od pierwszego listopada schronisko znajdujące się na szlaku jest zamknięte. Dozwolone jest jednak nocowanie w namiocie i przy schronisku są wyznaczone miejsca campingowe.

Wyprawa na Mitikas

Do Grecji przylecieliśmy 4 listopada i po wynajęciu auta w Salonikach od razu udaliśmy się pod Olimp. Wyjazd ten miał być bardzo koczowniczy, czyli wszystkie noclegi na dziko. Pierwszą noc spędziliśmy zaraz obok miejscowości Litochoro, w której następnego dnia wypożyczyliśmy kaski wspinaczkowe (polecamy Trekking Hellas, koszt wynajęcia jednego kasku na dwa dni, to 9 euro).

Mitikas – szlak na najwyższy szczyt Grecji

Szlak na Mitikas nie jest długi. Od parkingu w Prionia, przez schronisko Spilios Agapitos wynosi około 8,5 km. Do zrobienia jest jednak spore przewyższenie: prawie 1800 metrów. To oznacza, że szlak jest krótki, ale stromy. Zdecydowaliśmy rozłożyć sobie to na dwa dni i tak robi większość ludzi. Jednak przy dobrej kondycji, w lato, gdzie dzień jest długi, wiele osób decyduje się na zdobycie Mitikas w jeden dzień.

Nie spiesząc się rano pojechaliśmy do centrum miasteczka Litochoro kupić prowiant na dwa dni, butle z gazem i wypożyczyć kaski. Na nasze szczęście dowiedzieliśmy się, że śnieg, który spadł w połowie października stopniał i nie powinniśmy mieć problemów z wyjściem na szczyt.

Około godziny 11 byliśmy na parkingu w Prionia. Odpaliliśmy butlę z gazem i na śniadanie zjedliśmy jajecznicę. Spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy: namiot, karimaty, śpiwory itd. i przed południem ruszyliśmy na szlak.

Pierwszy odcinek wiedzie leśną ścieżką wśród drzew liściastych, które początkiem listopada wyścieliły swymi liśćmi cały las. Wyżej drzewa zamieniają się na iglaste i rosną aż do samego schroniska. Na szlaku spotkaliśmy jedynie kilka osób przechadzających się po dolnych partiach gór. Takie są właśnie plusy bycia poza sezonem.

Do schroniska szliśmy bardzo wolno, zajęło nam to około 3 godzin, ale kompletnie się nie spieszyliśmy, ciężkie plecaki też dawały nam w kość. Musieliśmy mieć również zapas wody na dwa dni, ponieważ na szlaku w tym czasie jest tylko jedno źródło wody i to na samym początku.

Około godziny 15 byliśmy przy schronisku, oprócz nas nie było nikogo, dopiero wieczorem przyszły lokalne psy, które w nocy spały koło naszego namiotu. Ugotowaliśmy obiad, rozstawiliśmy namiot i bardzo wcześnie poszliśmy spać. W nocy wiało, okrutnie wiało, dlatego zdecydowaliśmy się wstać o wschodzie słońca i jak najszybciej iść w górę, rano pogoda jest przeważnie stabilniejsza.

W listopadzie wschód słońca jest dopiero przed godziną 7, szybka kawka i można ruszać. Niepotrzebne rzeczy (namiot, karimaty, śpiwory itd) zostawiliśmy przy schronisku. W górę wzięliśmy jedzonko, kaski i wodę.

Od samego początku w drodze towarzyszyły nam 4 duże psy. Oprócz nas, psiaków i kozic na szlaku nie było nikogo. Pogoda nam bardzo sprzyjała. Była bardzo przyjemna temperatura. Mimo tego, że był to już listopad przez pierwszy odcinek szlaku szliśmy w krótkim rękawku. Cieszyliśmy się, że nie ma śniegu i liczyliśmy na to, że szlak na szczyt będzie suchy.

Po 2,5 godzinie (z przerwą na śniadanie) doszliśmy na Skale – wierzchołek, z którego jak na dłoni widać całą grań Mitikas. Zero śniegu! Wspaniale! Pełni entuzjazmu założyliśmy kaski i ruszyliśmy dalej.

Ze Skaly trzeba nieduży odcinek trawersem zejść na przełęcz, po czym rozpoczyna się wspinaczka na Mitikas. Wspinaczka to może duże słowo, ale miejscami trzeba było wspierać się na rękach, dlatego też tak to nazwałam. Nie ma lin poręczowych, ani łańcuchów. Jeżeli miałabym porównać ostatni odcinek szlaku do któregoś ze szlaków tatrzańskich, to byłby to Kościelec, ale taki trochę dłuższy Kościelec, ze sporą ekspozycją. Nie odczuwaliśmy jednak w żadnym miejscu większej adrenaliny. Nachylenie było takie, że czuliśmy się w miarę bezpieczni, jednak mimo wszystko trzeba bardzo uważać i z podwójną ostrożnością stawiać kroki. Myślę, że na zdjęciach szlak wygląda bardziej hardcorowo, niż jest w rzeczywistości. Jednak każdy musi sam przemyśleć to, jakie ma doświadczenie i obycie się z ekspozycją. Jeżeli byliście na Kościelcu i przeszliście Orlą Perć lub jakiś inny cięższy szlak w Tatrach, to spokojnie poradzicie sobie na Mitikasie.

O godzinie 10:20 stoimy na szczycie! Sami w towarzystwie dwóch wspaniałych psów! Myślę, że psiaki zdobyły tę górę już dziesiątki razy razem z innymi turystami. Pogoda była piękna, więc nie spieszyliśmy się z zejściem. Kilka zdjęć, przekąski i można powolutku kierować się w dół.

Droga powrotna minęła nam niewiarygodnie szybko. Po drodze spotkaliśmy może 7 osób, które szły w górę. Około 13 byliśmy z powrotem przy schronisku. Ugotowaliśmy obiad, odpoczęliśmy trochę, spakowaliśmy namiot i ruszyliśmy na parking, na który zeszliśmy o godzinie 16.

Mitikas (Mytikas) – informacje praktyczne:

  • Wysokość: 2918 m. n.p.m.
  • Start: Prionia (bardzo dobry dojazd, droga asfaltowa)
  • Przewyższenie: niecałe 1800 metrów
  • Schronisko po drodze: Spilios Agapitos (2100 m.n.p.m.)
  • Odległość: 8,5 km w jedną stronę
  • Szlak jest dobrze oznaczony: odcinek do Skaly: E4, grań Mitikas: szlak oznaczony czerwonymi kółkami na skałach, bardzo dobrze widoczny
  • Woda pitna jest dostępna jedynie na początku szlaku (około godziny od parkingu) i później przy schronisku, jednak gdy schronisko jest zamknięte (od listopada) nie ma dostępu tam do wody.
  • Czas podejścia od Skaly na Mitikas: 45 minut
  • Niebezpieczeństwo: luźne kamienie, ekspozycja, stroma grań
  • Potrzebny sprzęt: kaski (ze względu na luźne kamienie)

Kochany Czytelniku! Jeżeli lubisz naszą twórczość, podobają się i przydają Ci się nasze wpisy, i chciałbyś nas wesprzeć w tym co robimy, możesz postawić nam wirtualną kawę w portalu buycoffee.pl. Z kawką o wiele lepiej będzie się pisało nowe wpisy 🙂


Zapraszamy Was na nasz INSTAGRAM, gdzie w wyróżnionym stories jest cała relacja z wyprawy na Mitikas.

 

2 komentarze

  1. Lili pisze:

    Hej. Czy koniec kwietnia to dobra pora aby wybrać się na Mitikas?

    • Dorota pisze:

      Hej 🙂 myślę, że trzeba patrzeć na aktualne warunki na szlaku. Jak już śnieg zszedł, to czemu nie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *