Szlak gr221 przez Majorkę – opis szlaku, relacja, informacje praktyczne
Październik/listopad 2022 r.
Majorka zdecydowanie kojarzy nam się z pięknymi, rajskimi plażami, imprezami i wszystkim dobrze znanym przebojem zespołu Loft „Mallorca, ecstasy and motion, oh oh oh, That’s Mallorca” (pewnie macie już ten rytm w głowach). Ale… Majorka oferuje nam coś jeszcze: góry Serra de Tramuntana i szlak gr221.
Serra de Tramuntana
Serra de Tramuntana to pasmo górskie w północno-zachodniej części Majorki, którego długość w linii prostej wynosi 90 km, a średnia szerokość to około 10 km. Wysokość tych gór nie jest zbyt duża. Najwyższym szczytem jest Puig Mayor (Puig Major), który ma 1445 mnpm (jest to także najwyższy szczyt Balearów). Od razu powiem, że nie da się zdobyć szczytu, ponieważ znajduje się tam baza wojskowa.
Góry Majorki od 2011 roku znajdują się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO w kategorii „Krajobraz kulturowy”.
Szlak GR221
Skąd wziął się u nas pomysł przejścia Majorki? Szczerze, to w sumie nie wiem, przyszedł jakoś tak po prostu sam. Szukaliśmy tanich lotów na jesień i Majorka wypadła najlepiej. Od razu zaczęliśmy poszukiwania co można na Majorce robić jesienią i szlak sam się znalazł.
Szlak GR221 zwany Dry Stone, czyli Ruta de Pedra en Sec jest najbardziej kultową trasą na Majorce. Ten stary szlak handlowy biegnie wzdłuż zachodniego wybrzeża wyspy przez góry Tramuntana i rozciąga się na długości około 125 km od Port d’Andratx do Pollença. Mimo, że góry nie należą do super wysokich, szlak był dla nas wymagający. Trasa biegnie od doliny do doliny, od miasteczka po jednej stronie gór, do miasteczka po drugiej stronie. Codziennie pokonywaliśmy po kilkanaście kilometrów z ciężkim plecakiem (spaliśmy na dziko i sami gotowaliśmy), a niektóre podejścia/zejścia były bardzo strome, co mocno odczuliśmy w kolanach. Ale przecież takie są góry. Piszę o tym dlatego, żeby każdy kto wybiera się na gr221 był przygotowany na intensywną wędrówkę.
Gr221, gdzie zaczynać?
Przylecieliśmy do Palmy de Mallorca, gdzie w pierwszy dzień z samego rana ruszyliśmy po niezbędne rzeczy potrzebne nam na szlaku: czyli gaz do kuchenki (można kupić w Decathlonie w centrum) i jedzenie, mapę/przewodnik i kartę SIM do telefonu (polecamy Vodafone, oferta turystyczna 100gb za 20 euro).
Zdecydowaliśmy się na spanie na dziko, mimo tego, że teoretycznie nie jest to dozwolone, ale praktycznie uważam, że nie zostawiając po sobie żadnego śladu w obozowiskach, nie wyrządziliśmy nikomu krzywdy. Rozbijaliśmy się po zmierzchu przeważnie między jednym, a drugim miasteczkiem i wcześnie rano ruszaliśmy na szlak. Jeżeli zdecydujecie się nocować w schroniskach, to koniecznie zarezerwujcie wcześniej miejsca, wszystkie informacje o schroniskach znajdziecie TUTAJ.
Byliśmy na przełomie października i listopada. W Polsce jest wtedy szaro buro i ponuro, więc był to idealny czas, żeby wybrać się w cieplejsze miejsce. Podobno tego roku (2022) jesień na Majorce była wyjątkowo ciepła, co intensywnie odczuliśmy. Przez pierwszych kilka dni żar lał się z nieba, a wraz z nim pot na naszych plecach.
Ale przejdźmy do konkretów.
Relacja ze szlaku gr221 dzień po dniu
Poniżej opisaliśmy dokładnie każdy dzień wędrówki szlakiem gr221. Dystans, czas przejścia i przewyższenia podajemy wg aplikacji mapy.cz, którą używaliśmy na szlaku.
Cyfry na mapie nie odpowiadają dniom. Jest to podgląd trasy.
Dzień 1: Port D’Andratx – Sant Elm
Szlak zaczyna się w Port D’Andratx i pierwszym naszym celem było dotarcie do Sant Elm. Na tym odcinku szlak niestety nie jest zbyt dobrze oznaczony i raz musieliśmy się nawet wracać, bo pomyliliśmy drogę. Jest mnóstwo rozwidleń i małych ścieżek, dlatego dobrze jest mieć gps/mapę w telefonie i sprawdzać, czy dobrze idziemy (polecamy aplikację MAPY.CZ).
Piękne panoramy z widokiem na Morze Śródziemne naprawdę zachwycają. Surowy krajobraz i porośnięte sosnami wzgórza są terapią dla zmysłów. Na tym odcinku nie ma nigdzie wody na szlaku, dlatego trzeba się zaopatrzyć na cały dzień.
Dystans: ok. 8 km
Czas: 3-3,5 h
Podejście: 395 m
Zejście: 395 m
Zakupy: w Port D’Andratx i Sant Elm są jedynie małe lokalne sklepy. Jeżeli macie zamiar sami gotować na szlaku, to polecamy zrobić zakupy w Palmie. Duży supermarket jest dopiero w Esporles. Polecamy wziąć spory zapas wody na szlak.
Dodatkowe uwagi: w Sant Elm są prysznice na plaży i publiczna toalety.
Dzień 2: Sant Elm – Ses Fontanelles – Estellencs
Noc spędziliśmy już za Sant Elm, za ostatnimi domami, żeby ukryć się gdzieś w lesie. Pierwsza dzika noc na szlaku. Wstaliśmy wcześnie rano, żeby jak najwięcej przejść zanim będzie znów nieznośnie gorąco. Był to długi i męczący dzień z niesamowicie pięknymi widokami. Na tym odcinku nie ma żadnych źródeł wody, ani sklepów, dlatego trzeba mieć kilka litrów ze sobą. Szlak wiedzie przez punkt widokowy La Trapa, który był jednym z najładniejszych na szlaku. Prze cudownie było też widać kolejne pasma górskie, które mieliśmy przejść w kolejnych dniach.
Po kilku godzinach doszliśmy do drogi asfaltowej i do schroniska w Ses Fontanelles mieliśmy jeszcze około 2,5 km, tam chcieliśmy nabrać wody. Niby nie dużo, ale usychaliśmy z pragnienia i było coraz bardziej gorąco. Zdecydowaliśmy, że będziemy łapać stopa, może akurat się uda, że ktoś podwiezie nas te 2 kilometry. Mieliśmy zamiar dojść do schroniska i zaopatrzyć się w wodę i iść kawałek dalej rozbić gdzieś namiot. Wystawiliśmy kciuk i pierwsze auto, które nas minęło, zatrzymało się. Miła pani z chęcią nas zabrała. Ale dlatego, że nie mieliśmy zbyt dużo czasu na wyjaśnienia, czego potrzebujemy i gdzie chcemy jechać, minęliśmy skręt do schroniska i pojechaliśmy do najbliższego miasteczka Estellencs omijając jeden dzień szlaku.
Szczerze mówiąc nie żałujemy, ponieważ na tym dwudniowym odcinku, oprócz schroniska nie ma żadnego sklepu, ani żadnego źródła z wodą, a szlak prowadzi po łysych górach, bez lasu i cienia. Z ciężkimi plecakami byłoby to ciężkie, więc zadowoleni z takiego obrotu sprawy zjedliśmy pyszną pizze w Estellencs, kupiliśmy dużo wody i poszliśmy szukać dogodnego miejsca na kolejny nocleg.
Sant Elm – do drogi asfaltowej (+2 km do Ses Fontanelles)
Dystans: 10 km
Czas: 4-5 h
Podejście: 653 m
Zejście: 307 m
Uwagi: brak wody na szlaku, brak sklepów
Ses Fontanelles – Estellencs, to odcinek, który przejechaliśmy stopem, ale podajemy odległość szlaku wg mapy, my tego docinka nie przeszliśmy. Tu ewentualnie trzeba doliczyć dodatkowy dzień wędrówki:
Dystans: 13,5 km
Czas: 7,5 h
Podejście: 699 m
Zejście: 837 m
Uwagi: brak sklepów i wody na szlaku
Dzień 3: Estellencs – Esporles i trochę dalej do punktu widokowego
Noc spędziliśmy na szlaku jakąś godzinę drogi za Estellencs. Bardzo nam to pasowało, żeby każdego popołudnia, kiedy jest chłodniej nadrobić trasy na kolejny dzień, dzięki temu też łatwiej nam było znaleźć odpowiednie, ukryte miejsce na namiot.
Szlak teoretycznie prowadzi przez miejscowość Banyalbufar, ale do miasteczka trzeba sporo zejść w dół, a co za tym idzie, później znów w górę. Można przetrawersować ten odcinek odbijając w prawo i omijając Banyalbufar, i tak też zrobiliśmy.
Przed południem dotarliśmy do Esporles. Małe, klimatyczne miasteczko (jak z resztą większość na szlaku) z wszystkim czego potrzebowaliśmy. Wypiliśmy kawkę w kawiarni, zrobiliśmy zakupy i wzięliśmy się za gotowanie i siestę na ryneczku. Przeczekaliśmy największy upał i tak jak w poprzednie dni zdecydowaliśmy się iść dalej, żeby nocować poza miastem. Na mapie zobaczyliśmy, że na trasie jest jakiś punkt widokowy. Postanowiliśmy do niego dotrzeć i był to strzał w dziesiątkę. Był to najpiękniejszy zachód słońca na szlaku.
Dystans od Estellencs z ominięciem Banyalbufar do punktu widokowego za Esporles (my nocowaliśmy godzinę drogi za Estellencs, więc mieliśmy trochę nadrobionego szlaku): 17km
Czas: 7-8 h
Podejście: 961 m
Zejście: 582 m
Współrzędne punktu widokowego: 39.6866685N, 2.5974405E
Dzień 4: Od punktu widokowego za Esporles przez miasteczko Valldemossa i na wzgórze w okolice Puig Gros
Szlak do Valldemossy biegnie głównie lasem, od czasu do czasu pojawiały się piękne widoki na góry i morze. Musieliśmy przejść przez wzgórze, a potem kilka kilometrów w dół do Valldemossy. W miasteczku niestety nie było nigdzie źródeł wody, gdzie moglibyśmy za darmo nabrać wodę pitną, dlatego zaopatrzyliśmy się w kilka litrów na szlak w sklepie. Nieśliśmy dużo wody, bo wiedzieliśmy, że dalej nic na szlaku nie będzie. W południe jak zwykle urządziliśmy sobie siestę, odpoczęliśmy i ruszyliśmy dalej w górę. Postanowiliśmy wyjść na kolejne wzgórze i tam poszukać noclegu.
Popołudniu zrobiło się całkiem chłodno i zaczęło wiać, ale udało nam się znaleźć idealne miejsce na nocleg. Rozłożyliśmy namiot i wzięliśmy się za gotowanie. Rozłożyliśmy sreberko dookoła palnika, żeby szybciej zagotować wodę. Nie pomyśleliśmy jednak, że palnik mamy plastikowy i się stopił! Pozbyliśmy się w ten sposób palnika i całego gazu z butli. Dodatkowo zepsuła nam się dmuchana karimata, wieczór pełen przygód.
Z matą byśmy może jakoś przeżyli, chociaż ciężko się już na niej spało, ale bez palnika ani rusz. Z dwojga złego dobrze wyszło, po postanowiliśmy kolejnego dnia zejść do Deia i stamtąd szybko objechać do Palmy po nowy palnik i karimatę.
Dystans: 11,6 km
Czas: 5:30 h
Podejście: 854 m
Zejście: 478 m
Uwagi: nocowaliśmy na wzgórzu na pierwszym lepszym znalezionym miejscu dogodnym na rozbicie namiotu. Długie i strome podejście do góry i brak wody na szlaku.
Dzień 5: wzgórze za Valldemossą – Deia i kawałek dalej
Wstaliśmy wcześnie rano, żeby jak najszybciej zrealizować nasz plan. Połączenia między miasteczkami, a Palmą są bardzo dobre. Z Deia jest to jedynie godzina drogi. Przed południem siedzieliśmy już w autobusie. Wszystko ogarnęliśmy w niecałe 4 godziny i około 15 byliśmy z powrotem w Deia. Szybkie zakupy, zaopatrzenie w jedzenie na kolejny dzień i ruszyliśmy dalej na szlak szukać miejsca na namiot.
Dystans: 10,5 km
Czas: 4 h
Podejście: 324 m
Zejście: 937 m
Dzień 6: dotarcie do Port de Soller – autobusem do Soller – kawałek dalej na nocleg na szlaku
To był jeden z tych wyczekiwanych dni. Połowa drogi. Port de Soller jest wizytówką tego regionu. Piękne miasteczko położone na wybrzeżu, a to oznacza pływanie w morzu, odpoczynek na plaży i ogarnięcie prania.
W południe dotarliśmy na plażę, znaleźliśmy samoobsługową pralnię i poszliśmy leżeć, pływać i odpoczywać. Po tych kilku dniach bez prysznica była to najwspanialsza rzecz. Popołudniu pojechaliśmy autobusem do centrum coś zjeść i zrobić zakupy na kolejne dni na szlaku. Tego samego dnia opuściliśmy Port de Soller i ruszyliśmy dalej na szlak. Trasa pnie się tu znów w górę, na kolejne wzgórze. Ze względu na strome podejście i tereny prywatne nie było łatwo znaleźć tam miejsca na nocleg. Gdy pojawiła się pierwsze lepsze wypłaszczenie, postanowiliśmy się tam rozłożyć.
Dystans: kawałek dalej za Deia – Port de Soller: 8 km
Czas: 3h
Podejście: 186 m
Zejście: 458 m
Uwagi: na plaży są prysznice, w Port de Soller jest pralnia samoobsługowa
I jeżeli będziecie jak my nocować na dziko, to polecamy dojechać autobusem do Soller i iść tego samego dnia trochę dalej, bo kolejny dzień jest najdłuższy.
Dzień 7: trochę dalej niż Port de Soller – jezioro Embassament de Cuber – Font des Prat
Jeden z piękniejszych dni na trasie. Mijamy najwyższy szczyt Majorki Puig Major, u podnóża którego znajdują się malownicze jeziora. Niestety nie można się w nich kąpać. Kawałek dalej szlak łączy się z drogą asfaltową, znajduje się tam parking i pojawiają się jacyś turyści. Do tej pory spotkaliśmy jedynie kilka osób na szlaku. Na parkingu znajduje się źródło wody pitnej, dlatego postanowiliśmy zrobić przerwę i dobrze się nawodnić. Bardzo pilnowaliśmy się z piciem wody.
Po odpoczynku ruszyliśmy dalej. Droga była bardzo przyjemna i mega malownicza. Chcieliśmy dotrzeć do zaznaczonego na mapie miejsca campingowego i tam rozbić namiot. Nazywa się to miejsce Font des Prat. Trzeba odrobinę odbić ze szlaku, ale miejscówka na nocleg jest idealna. Znajduje się tam również źródełko wody.
Dystans od Soller: 17 km
Czas: 7 h
Podejście: 1187 m
Zejście: 460 m
Dzień 8: Font des Prat – Lluc i kawałek dalej na punkt widokowy (39.8215596N, 2.9012034E)
Droga do Lluc przechodzi przez najwyższy punkt na szlaku (1222 mnpm). Trasa w górę jest bardzo przyjemna, czego nie można powiedzieć o zejściu do Lluc. Kilkaset metrów przewyższenia w dół na odcinku kilku kilometrów. Lluc jest bardzo uroczym, malutkim miasteczkiem, w którego centrum znajduje się Sanktuarium Maryjne.
Zjedliśmy dobrą pizzę chyba w jedynej restauracji i zrobiliśmy drobne zakupy. Jest tam jeden mały sklep.
Dystans: 13,3 km
Czas: 5:30 h
Podejście: 763 m
Zejście: 858 m
Dzień 9: trochę dalej niż Lluc – Pollenca
Ostatni dzień na szlaku! Droga do Pollenca jest długa i dość monotonna. W miasteczku postanowiliśmy zakończyć trekking, niektórzy idą dalej do Port de Pollenca, ale szlak biegnie wzdłuż drogi asfaltowej i nie chcieliśmy już tak dalej iść.
W Pollenca zjedliśmy obiad i pojechaliśmy autobusem do Can Picafort, gdzie zostaliśmy do dnia powrotu. Znaleźliśmy przytulny hotel Barbara (mieli najlepszą ofertę), piliśmy wino, jedliśmy dużo dobrych rzeczy i odpoczywaliśmy.
Dystans: 15 km
Czas: 4:30 h
Podejście: 160 m
Zejście: 772 m
GR221 – Informacje praktyczne:
- Start: Port d’Andratx
- Koniec: Pollenca lub Port de Pollenca
- Długość szlaku: około 125 km
- Ilość dni: ok 9-10 dni (można zacząć szlak również w Sant Elm oszczędzając jeden dzień drogi)
- Najlepszy okres: wiosna i jesień.
- Karta SIM: kupiliśmy w Palmie kartę SIM Vodafone, 100 gb za 20 euro
- W Palmie jest Decathlon i tam zaopatrzyliśmy się w butlę gazową.
- Niektóre odcinki szlaku są wciąż w budowie i nie są super dobrze oznaczone. Trzeba wtedy szukać czerwonych kropek namalowanych na kamieniach. Większość szlaku jednak jest wyraźnie oznaczona tabliczkami z napisem GR221.
- Komunikacja miejska jest na bardzo wysokim poziomie. Szukając połączeń autobusowych wpisywaliśmy w google.maps trasę skąd dokąd chcieliśmy jechać i pięknie wypisane są przystanki i numery autobusów.
W autobusach dalekobieżnych można płacić kartą płatniczą (przykłada się do czytników podczas wsiadania i wysiadania). W mniejszych busach trzeba mieć gotówkę. - Supermarkety: Pierwsze większe zakupy dobrze zrobić w Palmie. Kolejny duży supermarket jest dopiero w Esporles. Małe lokalne sklepy są w większości miasteczek.
- Przez pierwszą połowę szlaku, aż do Port de Soller trzeba pilnować zapas wody. Na mapach znajdziecie sporo zaznaczonych źródełek wody (font), jednak większość z nich była wyschnięta. Wodę nabieraliśmy głównie w miasteczkach lub kupowaliśmy w sklepach.
- Na Majorce nie zaleca się pić kranówki, woda ma dziwny specyficzny smak, lokalsi nam tego odradzali. Ale można śmiało pić ze źródełek z wodą.
- Polecamy korzystać z aplikacji mapy.cz i maps.me. Są to mapy offline, zaznaczone są ścieżki i szlaki.
- Nocowanie na dziko jest teoretycznie zabronione i można dostać mandat (150 euro). Jednak jeżeli nie zostawia się po sobie śladu po obozowisku, osobiście uważam, że nie wyrządzamy naturze krzywdy. Dodatkowo zbieramy zawsze śmieci po innych na szlakach. Nocowaliśmy przeważnie między miasteczkami i staraliśmy się w miarę być niewidoczni.
- Nocowanie w schroniskach: polecamy wcześniej rezerwować noclegi, ponieważ nie ma dużo miejsc, a może być spore obłożenie. Numery telefonów, adresy i ceny znajdziecie TUTAJ.
- Ubranie: najlepiej na cebulkę, noce są chłodne, buty trekkingowe, my mieliśmy wysokie za kostkę i nie żałujemy tej decyzji.
Kochany Czytelniku! Jeżeli lubisz naszą twórczość, podobają się i przydają Ci się nasze wpisy, i chciałbyś nas wesprzeć w tym co robimy, możesz postawić nam wirtualną kawę w portalu buycoffee.pl. Z kawką o wiele lepiej będzie się pisało nowe wpisy 🙂
Koszty
Na Majorce spędziliśmy 14 dni, w tym 9 dni na szlaku. Nasze wydatki na dwie osoby:
- Zakupy spożywcze: 205 euro (w tym 100 euro na szlaku)
- Restauracje: 118 euro (w tym 100 euro na szlaku)
- Karta SIM: 20 euro (Vodafone)
- Autobusy (z dodatkowym dojazdem do Palmy w połowie trekkingu): 41,50 euro
- 4 noce w Can Picafort: 152 euro
- Parking na lotnisku Frankfurt-Hahn: 56 euro
- Loty Frankfurt Hahn – Palma de Mallorca – Frankfurt Hahn z jednym dużym bagażem: 110,44 euro
- Coś co mogłam nie zapisać: 20 euro
RAZEM: 723 euro/2 osoby, czyli 361,50 euro na osobę! za dwa tygodnie na Majorce.
5 komentarzy
Idę namawiać faceta na taki trekking!
Super wpis!
Bardzo się cieszę, że się podoba wpis 🙂 mam nadzieję, że uda się namówić faceta i że wpis się przyda 😀
Komentarz po przejściu 10.2023:
1. Praktycznie na całej trasie nie ma wody- wszystkie źródełka zaznaczone na mapach etc są suche, jedyne miejsce gdzie woda była to odcinek za pierwszy jeziorem Cuber- czyli dopiero etap 8. Trzeba nosić z miasteczek (ze sklepów, źródełka w miasteczkach również były w większości wyschnięte).
2. Prysznice w Sant Elm nie były czynne- albo nie było wody przez susze. Toalety na plaży były zamknięte.
3. „Schronisko” w Ses Fontanelles to nie schronisko, a prywatne miejsce, z konieczną wcześniejszą rezerwacją, raczej nazwałabym to pensjonatem. Nie wpuszczają tam ludzi, nie udostępniają wody. Jest wyraźny znak w 3 językach że nie życzą sobie wchodzenia na teren. W tym miejscu również szlak mapy.cz GR221 jest błędnie poprowadzony przez ten prywatny teren. W rzeczywistości szlak prowadzi ciut wcześniej- kierować się za znakami idąc asfaltem!
4. Na trasie jest sporo miejsc na namioty- warto rozbijać się mądrze, nas raz złapał całonocny deszcz potop mimo że żadna z 3 prognóz pogody nie przewidywała deszczu. Podobno pażdziernik listopad to w kilku rejonach czas deszczowy na północej Majorce.
5. Lluc to jedyne miejsce które nie jest typowym „miasteczkiem” a poprostu santuarium. Jest tam tylko jeden sklep, który jest czynny do 14… 😉 Są dwie restauracje, dosyć drogie. Ale ratują tyłek 🙂 W sanktuarium są automaty z batonami, kawą i wodą w razie wu 🙂
6. Większość schronisk na trasie jest zamknięta w tym okresie. Część z nich też nie ma zadaszenia warto sprawdzać zdjęcia jak trzeba wychaczyć coś z zadaszeniem na niepewną pogodę.
7. Temperatury w częściach etapów 1-Soller a Soller-9 znacznie się różnią. 1->Soller ciepło i sucho, Za Soller góry są dużo wyższe, warto mieć cieplejsze ciuchy, na wiatr i deszcz i zimniejsze noce.
8. GR221 to piękny trekking 🙂 Warto!
Hej. Z tą wodą to jest lipa straszna, jedzenie to najmniejszy problem, ale woda niestety jest ciężka i najważniejsza. Wybieram się na ten szlak na początku lutego, mam nadzieję że trafię w taką piękną pogodę jaka jest obecnie na wyspie. Pozdrawiam
Dokładnie tak jest. Dlatego w niektóre dni nieśliśmy po kilka litrów, bo nie wiadomo jak ze źródłami. Powodzenia na szlaku 🙂 trzymam kciuki za pogodę.