fbpx

Königsjodler – via ferrata w drodze na Hochkönig

Königsjodler – via ferrata w drodze na Hochkönig

W tegoroczne wakacje zaplanowaliśmy włóczęgę po austriackich i włoskich Alpach. Chcieliśmy zacząć przygodę z via ferratami, dlatego zaopatrzyliśmy się w odpowiedni sprzęt i ruszyliśmy w trasę.

Nie mając konkretnego planu, ani listy miejsc do odwiedzenia, wszystko pozostawiliśmy losowi, podporządkowaliśmy się kaprysom pogody i jeździliśmy po prostu tam, gdzie miało być w miarę ładnie.

Najpierw przyjechaliśmy w okolice Hallstatt, gdzie zrobiliśmy pierwszy przystanek. Planując dwa kolejne dni, przeglądaliśmy Google Maps i wypatrywaliśmy ciekawych szlaków i szczytów. I tak los rzucił nas na Hochkönig. Nie wiedzieliśmy nic o tej górze, bo znaleźliśmy ją przypadkowo. Okazało się też, całkiem przypadkiem, że jest tam via ferrata! Do tego bardzo ciekawa, długa, z pięknymi widokami, więc idealnie! 🙂

Tędy biegnie via ferrata. Zdjęcie zrobione w połowie drogi.

Na pierwszy strzał padł szczyt Hochkönig

Hochkönig – krótko o szczycie

Hochkönig 2941 m.n.p.m., w nieoficjalnym tłumaczeniu znaczy Wysoki Król. Jest to masyw górski i najwyższy szczyt Alp Berchtesgadeńskich (części Alp Bawarskich). Leży w Austrii, w kraju związkowym Salzburg, przy granicy z Niemcami.

Znajduje się tu bardzo ciekawa via FerrataKönigsjodler, która należy do najbardziej widowiskowych, najdłuższych i poważnych austriackich via ferrat!

Via ferrata – Königsjodler

Zaparkowaliśmy naszego busika na parkingu w Dienten, gdzie zaczyna się szlak i zostaliśmy tam na noc.
Trasa na szczyt przez ferratę jest długa, bardzo długa. Przejście całej ferraty w jeden dzień, wyjście na szczyt i zejście jest nie lada wyzwaniem. Trzeba się liczyć z kilkunastoma godzinami ciągłej aktywności. Na samą ferratę trzeba poświęcić około 6h. Do tego dojście na przełęcz skąd zaczyna się ferrata: około 2h. Plus zejście lub wyjście do schroniska i zejście. To nam robi duuużo godzin.

Przeliczyliśmy wszystko, przemyśleliśmy nasze możliwości fizyczne i nastawiliśmy budziki na 3.30 rano! Tak, aż tak wcześnie! O zgrozo, godzina okrutna, ale wolimy wyjść bardzo wcześnie, niż później schodzić po ciemku.

Rano, albo można rzec, że w nocy, budzik wyrwał nas ze słodkiego snu. Kawka, ostatnie pakowanie i o 4.30 ruszyliśmy na szlak. Nie było tak źle 🙂 całkiem przyjemnie szło się o tej godzinie.

Około 6:30 byliśmy na przełęczy Hohe Scharte, gdzie zaczyna się ferrata. Przywitał nas piękny wschód słońca, zjedliśmy śniadanie i zaczęła się zabawa!

Ferrata Königsjodler oceniana jest na C/D. Co to oznacza?

C – Ferrata trudna. Wymaga asekuracji za pomocą lonży. Bardzo trudne miejsca wyposażone są z reguły w drabiny lub klamry oraz wymagają siły i znajomości techniki wspinania. Przydaje się także dobra kondycja i niewrażliwość na ekspozycję.

D – Ferrata bardzo trudna. Ferrata przeznaczona dla specjalistów lub dla osób z doświadczeniem we wspinaczce. Osoby o mniejszym doświadczeniu na takich drogach mogą potrzebować dodatkowej asekuracji liną.

Muszę przyznać, że na niektórych odcinkach ferrata robiła na nas OGROMNE wrażenie i adrenalinka towarzyszyła nam cały czas. Wysokie pionowe ściany, przepaście, spora ekspozycja, jak na pierwszą ferratę w naszym życiu, to postawiliśmy sobie poprzeczkę dosyć wysoko 🙂 ale daliśmy radę i jesteśmy z siebie dumni, chociaż przeszliśmy tylko połowę ferraty, ale o tym za chwilę.

Zdjęcia opowiedzą więcej, niż słowa. Jeszcze tak dopiszę, że zdjęcia nie są w żaden sposób przesadzone, chodzi mi o manipulację kątami itd., mogę nawet powiedzieć, że było bardziej hardcorowo, niż się wydaje. Takie są przynajmniej nasze odczucia 🙂

Po 4 godzinach doszliśmy dopiero do połowy drogi (no może trochę za połową). I w tym miejscu mamy dwie opcje: albo kontynuujemy ferratę, albo można już normalnym szlakiem (Birgkarsteig) wyjść na szczyt.

Zmęczenie dawało nam się we znaki, więc zrezygnowaliśmy z dalszej ferraty i „normalnym” szlakiem poszliśmy na szczyt. Szczerze powiedziawszy wcale nie było to takie proste. Tu to dopiero była męczarnia. Szlak jest wciąż baaardzo stromy, a do tego prowadzi po bardzo luźnych kamieniach. Jeden krok i obsuwasz się o stopę w dół, do tego duże nachylenie, była to spora walka, owkurzaliśmy się okrutnie, ale myśl o złotym napoju na szczycie w schronisku dodawała nam siły 🙂

Upragniony szczyt i nagroda

Schronisko Matrashaus znajduje się na samiutkim szczycie Hochkönig. Odpoczęliśmy, uzupełniliśmy płyny, zjedliśmy i pozostała nam droga w dół.

Droga w dół

Schodziliśmy drogą Birgkarsteig, której nie polecamy. Ależ to była bolączka, najgorsza droga w dół, jaką kiedykolwiek szliśmy. Odcinek kilometrowo dość krótki, ale do zejścia mamy ponad 1500 w pionie. Do tego luźne kamienie, piarżysko i bardzo strome zejście.

Idąc jednak tą drogą, po 3/4 drogi mamy dwie opcje: albo kontynuowanie szlaku, który idzie cały czas stromo w dół, albo podejście na przełęcz Hohe Scharte, skąd zaczynała się ferrata i stamtąd w dół. Już bardzo nam się nie chciało iść do góry, więc wybraliśmy opcję nr 1 i to było błędem, droga jest okrutnie męcząca. Po kilkudziesięciu metrach bardzo łatwo jest zgubić szlak, nie wiadomo którędy tak na prawdę prowadzi, zima dużo tutaj miesza. Dlatego, jeżeli będziecie na tym szlaku, to lepiej wyjść z powrotem na przełęcz.
Do auta dotarliśmy dopiero przed godziną 19, co daje nam około 14 godzin drogi.

Informacje praktyczne:

Parking: Dienten
Czas dojścia do ferraty: 2h, przełęcz Hohe Scharte
Długość samej ferraty: 1700 metrów, w około połowie drogi można opuścić ferratę
Skala trudności: C/D, miejscami D
Czas przejścia samej ferraty: 5-7 godzin
Koszty: parking jest darmowy, nie trzeba mieć pozwoleń

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *